Lekcje szczęścia - wczesne wstawanie


Długo się do tego zbierałam, ale jestem. Dziś będzie obiecany wpis o wczesnym wstawaniu.

Na studiach nauczyłam się wczesnego wstawania, kiedy wiesz, że musisz wstać o 5 żeby zdążyć na zajęcia, bo każda chwila drzemki spowoduje spóźnienie na zajęcia, po prostu wstajesz i nie dyskutujesz. I masz dwa wyjścia: albo to polubić albo znienawidzić, polecam pierwszą opcję. Jednak w poprzednim semestrze zostałam nauczona kłaść się spać późno, druga była normalną godziną, siłą rzeczy wstawałam późno, a jak nie mogłam to odsypiałam przy najbliższej okazji (ciągle się dziwię jak funkcjonowałam i to całkiem dobrze śpiąc po 4 godziny dziennie).

Pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu zdarzało mi się kłaść w okolicach czwartej rano. Teraz budzę się nawet koło 7. Nie muszę wstawać rano, mogłabym spać spokojnie do 10, czy 11, ale wstaję, bo chcę. Jak tego dokonałam?

Pierwsza i najważniejsza sprawa: mieć po co wstawać. Jeśli będziesz mieć w perspektywie powód, dla którego warto wstać wstawanie będzie przyjemniejsze.
W "Mnichu, który sprzedał swoje ferrari" przeczytałam taki fragment:

-Wiesz, dlaczego większość ludzi śpi tak długo?
-Dlaczego?
-Dlatego, że naprawdę nie mają nic innego do roboty. Ci wszyscy, którzy wstają o świcie, wyróżniają się jedną cechą wspólną. Oni wszyscy mają jakiś cel. Napędza ich chęć działania.

I myślę, że w tym rzecz, skoro nie masz po co wstawać, albo powód Ciebie do tego nie zachęca (bo jest to na przykład znienawidzona praca) nie ma co się dziwić, że nie chce Ci się wstawać. Ja wstaję, bo szkoda mi dnia, nieraz zdarza mi się zasypiać z myślą: dobra, niech już będzie rano, bo mam tyle do zrobienia. I nie mogę się doczekać tego co mam do zrobienia.
Ważne zaplanować coś co zachęci do wstawania, coś co zrobisz po przebudzeniu: ćwiczenia, dobre śniadanie, książka, czy po prostu mniej pośpiechu w przygotowaniu się do wyjścia. Poranek jest zdecydowanie przyjemniejszy, kiedy się nie spieszysz.
Pamiętam jak kiedyś bez pośpiechu siedziałam w łóżku i jadłam śniadanie,  mój brat, który zawsze wstaje pół godziny przed wyjściem z wyrzutem powiedział mi, że też by tak chciał zjeść sobie spokojnie śniadanie, ale on nie może bo musi wyjść wcześniej ode mnie, uświadomiłam go, że mimo że wychodzę długo po nim wstałam wcześniej, właśnie między innymi po to żeby zjeść śniadanie. Tak już mam, muszę wstać półtorej godziny przed wyjściem, tak, nawet wtedy kiedy oznacza to pobudkę o 4.40. Zanim wyjdę z domu jestem już zupełnie obudzona.

A po drugie: iść wcześniej spać. Wiem, że niektórzy lubią siedzieć w nocy i nie potrafią wcześnie zasnąć. Też to lubiłam, lubiłam, kiedy wszyscy już spali, spokój w domu, a ja mam przed sobą jeszcze kilka godzin dnia, mogę się uczyć lub siedzieć w internecie. Fakt, dużo się uczyłam w nocy i naprawdę nieźle mi to szło, ale uświadomiłam sobie, że jednak większość czasu w nocy spędzałam w internecie, rozmawiając na fb, tłumacząc sobie, że muszę odpocząć po męczącym dniu. Ale zdecydowanie lepszym odpoczynkiem jest wcześniejsze położenie się do łóżka.
Wcale nie było to takie łatwe, bo jak tu nagle zasnąć kilka godzin wcześniej? Za optymalną godzinę uznałam okolice północy, więc ciągle nie tak wcześnie. Odkryłam kilka rzeczy, które ułatwiają zasypianie, takie banały, a naprawdę pomagają:
-Wyłączyć wcześniej komputer. Kiedyś laptopa zabierałam jeszcze do łóżka i przed snem siedziałam w internecie. Teraz staram się wyłączać go przynajmniej godzinę wcześniej, a przed snem poczytać książkę, zasypia mi się zdecydowanie lepiej.
-Wyłączać internet w komórce na noc. Małe szanse, że zostanę obudzona w nocy smsem, ale już pojawienie się wiadomości z fb jest prawie w 100% pewne. Nie dziwi mnie otrzymanie wiadomości o 3 w nocy, jednak jakbym dostała ją o 7 rano zaczęłabym się martwić, że stało się coś poważnego, takich już mam znajomych. I zawsze miałam słaby sen, więc wiadomość mnie budziła, zdarzało mi się nawet obudzić i kontynuować tą rozmowę :D. Teraz wiem, że nic mnie ze snu nie wyrwie.

Do tego trochę ruchu w ciągu dnia, świeże powietrze, odzwyczajenie się od wszelkich rozmyślań przed zaśnięciem i muszę przyznać, że dawno mi się tak dobrze nie spało. Wydaje się, że to nic wielkiego, ale nareszcie zasypiam stosunkowo szybko (kiedyś mogłam zasypiać godzinę albo i dłużej) i śpię dobrze całą noc, a rano budzę się wypoczęta, nie wciskam czwarty raz drzemki, tylko od razu się podnoszę z myślą, jaki wspaniały mamy dzień.

Kiedy jest się wypoczętym życie jest zdecydowanie przyjemniejsze, wczesne wstawanie to więcej czasu dla siebie, na realizację swoich celów. Kiedy się nie wyśpisz od rana źle zaczynasz dzień, spieszysz się, wszystko Ci przeszkadza, o dobrym humorze możesz zapomnieć.

Jeśli wczesne wstawanie zawsze było dla Ciebie problemem spróbuj teraz, zdecydowanie przyjemniej wstaje się kiedy za oknem świeci słońce, śpiewają ptaki, a wychodząc spod kołdry nie ogarnia Ciebie przerażające zimno.

3 komentarze:

  1. Świetny blog, świetny wpis. Akurat teraz, kiedy mam zamiar jutro pierwszy raz biegać rano i wiem, że będzie mi ciężko wstać... Dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyśl sobie, że rano, kiedy będziesz już po biegu zdasz sobie sprawę, że przed Tobą jeszcze długi dzień, a Ty masz już za sobą bieg ;)

      Usuń
  2. Ja nie cierpię wczesnego wstawania, zwłaszcza zimą - za oknem panują egipskie ciemności, a ja nie mogę zwlec się z łóżka o 5.30 :) Pocieszyłam się jednak ostatnio tym filmikiem http://www.innovationandyou.philips.com/?country=pl_PL&language=pl_PL#!/content/4/7 - to wredne, że cieszę się z nieszczęścia innych ;) W tym norweskim miasteczku przez większą część roku jest ciemno przez 24h na dobę, masakra!

    OdpowiedzUsuń