Pierwszy tydzień studiów za mną i wiem jedno, łatwo nie będzie i to z wielu względów.
Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy na pierwszym wykładzie to: przecież to już magisterka, nie oczekuj, że będzie łatwo. W zasadzie dopiero sobie uświadomiłam, że jestem już na studiach magisterskich.
Widać już inne podejście wykładowców do nas i to jest plus, przynajmniej lepiej się będzie z nimi żyło, ale nauki będzie sporo. Pasowałoby żebym już ten weekend poświęciła na naukę, trzeba sobie przypomnieć wszystko z licencjata.

Plan zajęć to jedna wielka pomyłka, gorzej ułożyć go nie mogli, a dodatkowo co chwilę jest zmieniany, więc nic nie można zaplanować. Zajęcia mam pięć razy w tygodniu i to w zupełnie beznadziejnych godzinach, niby zajęć mało, a i tak prawie cały dzień jestem poza domem. Większość wykładów odpuszczam, bo poza stratą czasu nic mi nie dadzą. W sumie mam tylko 12 godzin zajęć tygodniowo, a na dojazdy poświęcę prawie 20 godzin, więc trochę kiepsko...

Na razie nie jestem w stanie nic zaplanować na najbliższy czas, muszę zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce, czy będę miała na coś czas, bo jak na razie nie wygląda to dobrze. Mam nadzieję, że jakoś się do tego przyzwyczaję, ale tryb życia zaproponowany mi przez plan zajęć zupełnie mi nie odpowiada. Muszę zmienić zupełnie moje przyzwyczajenia, mam nadzieję, że w następnym semestrze będzie lepiej :).

1 komentarz:

  1. Nie da się zaplanować wszystkiego, ale to nie jest ani nasza wina, ani nikogo innego ;)
    Po prostu, świat jest tak urządzony, że ciągle się zmienia a my musimy się do niego dostosować w taki czy inny sposób ;)

    OdpowiedzUsuń