O wszystkim i o niczym

Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do nowego trybu życia, drugi tydzień i już jest lepiej, lekko nie jest, ale tragedii nie ma, w końcu do wszystkiego można się przyzwyczaić i wszędzie trzeba znaleźć jakieś dobre strony, a mi ostatnio udaje się ich znaleźć bardzo dużo. Jak pomyślę o ostatnich pięciu dniach to tyle się w tym czasie wydarzyło, że aż trudno uwierzyć, że to wszystko możliwe w tak krótkim czasie.

Ostatnio moje życie jakoś zadziwiająco dobrze się układa, a może to wszystko tylko kwestia nastawienia, innego spojrzenia na życie, ludzi? Ciągle zdarzają mi się jakieś pozytywne rzeczy, ciągle słyszę miłe słowa (a może po prostu potrafię cieszyć się z drobnych nic nieznaczących uwag?), uśmiech nie znika z mojej twarzy :D.

Z uczelnią nie jest tak źle jak się wydawało, owszem pięć dni w tygodniu nie jest najprzyjemniejsze, a do tego dojazdy, ledwo jesień się zaczęła, a już są spore problemy, strach pomyśleć co będzie później, ale przecież w gruncie rzeczy to ja te dojazdy lubię, no może nie do końca, lubię, ale nie te samotne, a przez godziny zajęć na uczelni zostałam skazana przez większość czasu na brak towarzystwa, więc zabijam nudę dobrą muzyką i nadrabianiem zaległości książkowych, co wcale nie jest takie złe.

Bałam się, że w tym semestrze stracę kontakt z niektórymi osobami, ale okazało, że też nie będzie tak strasznie, owszem nie będzie już tak jak w zeszłym roku, ale jak na razie nie jest najgorzej. Przy okazji poznałam trochę nowych osób i jak na razie znajomości te zapowiadają się dobrze.

W wolnych chwilach (jakoś takie znalazłam) zdecydowałam się na wolontariat w pewnej ogólnopolskiej organizacji pozarządowej, pomoc przy ogarnianiu pewnego projektu, na razie byłam tam raz, wrażenie bardzo dobre, zobaczymy jak to wyjdzie z czasem, nie wymagają ode mnie jak na razie dużej ilości czasu, więc jest ok.

A poza tym zapisałam się na zajęcia jogi, dwa zajęcia już za mną, bardzo mi się podobają i wcale nie jest tak, że joga jest łatwa, lekka i przyjemna, o nie, co to to nie, wracam z naprawdę bolącymi mięśniami :).

Poza tym na studiach w tym roku czeka nauka angielskiego, takie miłe zaskoczenie, ucieszyłam się z tego, bo ostatni raz na zajęciach byłam dwa lata temu, a wtedy to ja z angielskiego dużo nie umiałam, teraz jest inaczej i jestem bardzo ciekawa jak to z taką wiedzą będzie się teraz uczyć. Po pierwszych zajęciach jestem do nich pozytywnie nastawiona, bo widać, że zasada jest prosta: nikt was nie zmusza do tych zajęć, chcecie to chodzicie i wynosicie z nich co chcecie, nikt od was nic nie wymaga, nie ma żadnego obowiązku, żadnego stresu, po prostu nauka. Chcę wykorzystać te zajęcia najbardziej jak się da, bo głupio by było nie skorzystać z takiej okazji, chyba jedyny przedmiot w tym roku, którego będę się uczyć dla samego faktu nauki, a nie dla zaliczenia. A najbardziej podobało mi się to, że gdy lektor zaczął mówić po angielsku mój mózg automatycznie przestawił się na język angielski, do tego stopnia, że kiedy rozmawiałam z koleżanką musiałam się chwilę zastanowić żeby powiedzieć jej po polsku,a  nie po angielsku :D. Chociaż trzeba przyznać, że przed pierwszą wypowiedzią po angielsku miałam lekki stres, ale fakt, że dawno tego nie robiłam, jednak wydaje mi się, że z czasem na tych zajęciach nie będę miała z tym problemu.

I to by było chyba na tyle. A na koniec obrazek, który mam wrażenie już tu kiedyś wrzucałam, ale on idealnie opisuje moje życie :D.


5 komentarzy:

  1. Ten cytat z obrazka jest wspaniały i bardzo prawdziwy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, ze naparawde jestes zoorganizowana osobą i wiesz czego chcesz ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardzo dobrze, że potrafisz cieszyć sięz małych rzeczy i dostrzegać same plusy ! To idealne nastawienie ! Życze Ci by trwało jak najdłużej ;)
    Pozdrawiam,
    Sunny

    OdpowiedzUsuń
  4. To może wydawać się zabawne, ale naprawdę dojazdy na uczelnię to jedna z rzeczy, za którymi najbardziej będę teraz tęsknic - dzięki nim poznałam kilka naprawdę świetnych osób... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wcale nie zabawne, dla mnie to bardzo poważna sprawa :D. Ja sobie chwilowo nie wyobrażam pracować w moim mieście, pomijając wszystkie inne sprawy to mi chyba dojazdów by najbardziej brakowało, to chyba nienormalne podejście :P

      Usuń